poniedziałek, 17 czerwca 2019

Patricia Leavy, Metoda spotyka sztukę. Praktyki badawcze oparte na sztuce




Z Patricią Leavy łączy mnie niewątpliwie coraz powszechniejsze wśród badaczy społecznych i humanistycznych przekonanie o skostniałości obecnej produkcji akademickiej. Łączy mnie również rozczarowanie i niechęć do typowego stylu pisania książek i artykułów, których nikt potem nie czyta – nie tylko ze względu na dystrybucję produktów, ale też ze wzglądu na ich wykonanie. Akademicy piszą dla akademików, reprodukując wiedzę, która zostaje oddzielona od reszty społeczeństwa. Stosują suchy, bezbarwny styl, naszpikowany żargonem sugerującym powagę myśli. W efekcie ustalonych sposobów pisania w akademii otrzymujemy niestrawne zakalce, które spożywamy z przykrością. Samo ich wytwarzanie również pozbawione jest radości.

Badania jakościowe próbują od wielu lat przekształcić uprawianie nauki. Podejmują się eksperymentalnych form pisania oraz starają się czynić wiedzę dostępną społeczeństwu. Szukają radości, słów zakorzenionych w doświadczeniu i doświadczenie współtworzących, słów pełnych energii, wiatru i wilgotnej ziemi. Szukają sposobów nawiązywania relacji wykraczających poza grono specjalistów, opuszczania murów uniwersytetu w celu wspierania walki o sprawiedliwość, równość i troszcząc się o głosy zmarginalizowane. Zwalczają dominującą władze i włączają się w tworzenie alternatyw.


Dla mnie próbą wyjścia poza skostniałą akademię, oddzieloną od życia, w której publikacje są jedynie narzędziem pozycjonowania się w polu nauki, była autoetnografia. To ona otworzyła mnie na inne bycie w uniwersytecie, na inne sposoby traktowania wiedzy i wytwarzania tekstów. To ona otworzyła mnie na sztukę, którą obecnie wykorzystuję w swoich pracach. Leavy w moim przypadku mówiła do osoby, co poszła nawet dalej niż ona. Niemniej, słyszałem w jej głosie wsparcie. Wspólność pragnień i snów.

Książka Leavy jako wprowadzenie do badań opartych na sztuce jest projektem wielce interesującym. Nie tylko ze względu na przeglądowość, pisząc o badaniach narracyjnych, wykorzystywaniu fikcji literackiej, poezji, muzyki, tańcu, teatru, sztuk wizualnych. Nie tylko ze względu na podejmowaną niekiedy i nieśmiało próbę technicznego ujęcia problemu (co akurat uznaję za zwodnicze pragnienie). Nie tylko ze względu na liczne przykłady badań. Nie tylko ze względu na jasny, prosty styl. Przede wszystkim ze względu na to, że wchodzi ona w polski obieg naukowy. I mam nadzieje, że będzie wirusem.

Książka Leavy stanowić może element maszyny wojennej przeciwko dominacji skostniałych form aktywności akademickiej, gnijących, nie-umarłych dyskursów pozytywistycznych i nekrofilnych reform szkolnictwa wyższego. Może wspierać dyskusje o innych praktykach badawczych i legitymizować „wywrotowców”, by nie ulegli oni jeszcze większej marginalizacji. Jest jednym z tych głosów, które mogą intensyfikować transformację uniwersytetów, samych akademików i inicjować przedefiniowywanie pracy naukowej. I chociaż Leavy jest jak dla mnie dość umiarkowana, niekiedy ulega tradycji czy jej język bywa zainfekowany pozytywizmem, to w polskim pejzażu, gdzie trupy zbyt często udają żywych jest to pięść i dynamit.

Największą przyjemność sprawiało mi czytanie książki w odniesieniu do polskiego kontekstu i reformy szkolnictwa wyższego. Nowa reforma, przynajmniej w obszarach nauk społecznych i humanistycznych raczej oddala nas od tendencji światowych, niż do nich przybliża. Badania oparte na sztuce wymagają przemyślenia praktyk publikacyjnych, prezentowania „wyników”, „raportów” czy szerzej funkcjonowania akademika w społeczeństwie.

Pod tym ostatnim względem wydaje mi się, że Leavy może być interesująca dla osób spoza uniwersytetów. Ogólnie akademicy to takie ufoludki o których niekiedy napisze się coś skandalicznego w prasie. Niektórzy uważają nawet, że gdyby nas zlikwidować to nic społeczeństwo by nie straciło. Tymczasem, badania oparte na sztuce, niektóre badania jakościowe starają się nawiązywać łączność ze społeczeństwem i wspólnie współtworzyć lepszy świat. Książka Leavy może przybliżyć ludziom spoza akademii, pragnienia niektórych akademików – i może zainspirować do jakiś wspólnych, wywrotowych projektów. Żywię taką naiwną nadzieję.

Patricia Leavy, Metoda spotyka sztukę. Praktyki badawcze oparte na sztuce, tłum. K. Stanisz, J. Kucharska, Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2018.

7 komentarzy:

  1. Ciekawa propozycja, choć przyznam, że z takim gatunkiem nie mam zbytniego doświadczenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba pierwszy raz spotykam się z takim tematem - a w sumie może to być bardzo interesujące zagadnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz czytam o takim temacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe podejście do badań, warto próbować i takich metod :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zupełnie nie moja kategoria książek, ale praca magisterska nie wybiera. W każdym razie dobrze, że ktoś chce coś zmienić w tych akademickich książkach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam. Z racji, że piszę poezję, nie mogłam ominąć tej pozycji wydawniczej. Zaciekawiła mnie przede wszystkim wzmianka o poezji i jej miejscu w nauce akademickiej i szkolnej.

    OdpowiedzUsuń