Część osób wie, że jestem kocim freakiem. Też od pewnego czasu nadrabiam zaległości w lekturach komiksu. Toteż nie mogłem przejść obojętnie obok Sugar. Zwłaszcza po tym, jak zobaczyłem kotka umaszczonego jak moja Ksenia.
I to był mój błąd. Trzeba było
odłożyć na półkę. Zostawić w bibliotece. Te opowieści są jak ostrza – wbijają się,
rozcinają. A co gorsze, pozostają – niczym opiłki powodujące infekcje, uniemożliwiające
zagojenie.