Osoby, które straciły kogoś – kota czy psa, doświadczają pustki, wyrwy w rzeczywistości. Pustka wchodzi do naszego domu. Zajmuje miejsce, które jest brakiem. Wyrwą. Raną. Brakiem, który nas czasami pochłania, zasłania nasza twarz, wypełnia całą przestrzeń.
Pustka jest przerażająca.
Zbyt wielka aby ją przytulić. Jest miejscem, w którym gromadzą się nasze łzy i
opowieści. Pustka nie karmi się nimi, nawet się nimi nie wypełnia. Otula nas
jako dziwny rodzaj obecności. Niepewnie zanurzamy się w tej otchłani – w nie-miejscu
po tym, którego już nie ma. Doświadczając fizycznej niemal nie-obecności.
Pustka jest paradoksalnie czymś. Rodzajem widmowego bycia, ale nie jako obecność
zmarłego czy zmarłej, ale jako faktu ich nieistnienia.
Pustka też już nas nie
opuści. Nie-obecność, brak miejsca po tym, kogo kochaliśmy, z kim byliśmy,
pozostanie z nami już na zawsze. Pustka mówi: „Będę już z Tobą zawsze, ale
stanę się malutka i cieniutka, jak koci włos na ubraniu” (s. 31). Koci włos,
który jest widoczny. Na sukience stanowi jeden z wyraźnych elementów.
Wyjątkowy, nie od ominięcie. Ciągła pamięć po tym, który odszedł.
I niekiedy dalej będzie zbierać
łzy, gdy będziemy wspominać, opowiadać o kocie, co z nami był.
Komiks Sztymy jest niczym
brzytwa. Rozcina rany, kaleczy, przez ciepłą opowieść, która rozbudza naszą
wrażliwość.
Jest to opowieść, która
zostaje z nami. Rozbrzmiewa. I do której się wraca. Tak jak do wspomnień. Tak jak
do kociego włosa na ubraniu.
Marianna Sztyma,
Pustka, Poznań 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz