wtorek, 28 grudnia 2021

Heike Geißler, Praca sezonowa. Miesiąc w Amazonie


 

To jest przerażająca lektura. Jest ona tak ponura, tak zatrważająca, jak sam kapitalizm.


Można byłoby ją potraktować jak kolejną opowieść o rynku pracy. O pracowniczej rzeczywistości. Kolejne obrazy ukazujące jak wampiryczny kapitał wysysa życie z ciał ludzi, przemieniając je na brzęczące monety. I to monety, które brzęczą w cudzej kieszeni.

wtorek, 14 grudnia 2021

David Graeber, Fragmenty antropologii anarchistycznej


 


To była pierwsza rzecz jaką przeczytałem Graebera. Wtedy wydawała mi się ona ważna, pomagała uporządkować myśli i przezwyciężyć ciążenie ku ujednoliconej teorii rewolucyjnej. Moją teoretyczną wyobraźnię zaludniały stare marksistowskie widma. Uwodziły obietnicami, że teoria jest tym, co ważne. Powodzenie ruchów społecznych, zmiany, a zwłaszcza zmiany radykalnej, rewolucyjnej zależy od jakości posiadanej przez aktywistów teorii. Dodatkowo wymagana jest jedność co do wizji świata. marksistowskie widma w znacznym stopniu rozbudzały pragnienia, które kierują intelektualistami. Iluzja, że praca teoretyczna jest najważniejsza, że jest rozstrzygającą bronią w walce o nowy, lepszy świat, stanowi niekiedy podstawę roszczeń do sprawowanie kierownictwa – w ruchach społecznych, jak i podczas zmian.

 

poniedziałek, 27 września 2021

Reed Tucker, Mordobicie. Wojna superbohaterów Marvel kontra DC

 


 

Nie należałem do żadnego obozu, bo i takich obozów nie było. Żadnych ustawek fanów DC z fanami Marvela.  W 1989 roku chyba przeczytałem pierwszy komiks z tak zwanego zachodu. Była to Elektra autorstwa Franka Millera i Klausa Jansona. Pomimo, że wtedy byłem małym chłopcem, to doświadczenie lektury sprawiło, że stałem się wiernym fanem komiksów. Rok później wydawnictwo TM-Semic wprowadziło sztandarowe postacie, jednocześnie łącząc Marvel z DC pod własnym znakiem firmowym. W mojej wyobraźni, w moich doświadczeniach, nie były to osobne firmy, tylko osobne wszechświaty, które jednakowo lubiłem.

 

poniedziałek, 4 stycznia 2021

Rebecca Solnit Mężczyźni objaśniają mi świat

 



 

Pisanie Solnit zakorzenione jest w określonym momencie, mocno osadzone w konkretnych wydarzeniach. Mimo to jej słowa brzmią niesamowicie aktualnie. Kiedy czytałem Nadzieje w mroku, to miałem wrażenie, że została napisana tuż przed chwilą, w obliczu tego, z czym się zmagamy. Takie samo uczucie nachodziło mnie podczas lektury Mężczyźni objaśniają mi świat. Możliwe, że to dlatego, że wojna o której pisze, uległa intensyfikacji w kraju, gdzie rządzący konserwatyści próbują pouczyć kobiety i całkowicie je sobie podporządkować.