czwartek, 29 sierpnia 2019

Inny Meksyk. Opowieści zapatystów



 (Wprowadzenie nie będące częścią recenzji)

Ostatnio mało czytam książek, które mogę szczerze polecić. Większość to, zbyt specjalistyczne publikacje. Dużo też zwykłych czytadeł, zapychaczy czasów mniej lub bardziej przyjemnych, ale niczym się nie wybijających z masowej produkcji. Zdarzyły się też książki bardzo złe. Tak złe jak samo zło, że nawet zastanawiałem się, czy nie złamać przyjętej przeze mnie zasady i nie napisać czegoś o tym na bloga. Przeczytałem fragment jednej takiej pseudo-powieści mojemu terapeucie, gdy zapytał jak tam się czuję. Posiwiał, wyrwał sobie wszystkie zęby i wyskoczył przez okno.

Napisanie wrednego postu ostrzeżenia mogłoby ocalić komuś życie, rozmyślałem w pustym gabinecie, a wiatr poruszał leniwie firankami. Tylko po co? Nie ma sensu produkować złej energii, a ludzi i tak jest za dużo. Pozostańmy, przy polecaniu. Tylko, co z blogiem? Jeżeli tendencja się utrzyma, to posty będą pojawiać się tak rzadko, że nikt tu zaglądać nie będzie. I co wtedy? Gdzie sława i chwała?

środa, 28 sierpnia 2019

Renata Salecl, Tyrania wyboru

 
„(…) kiedy gloryfikuje się wybór jako najważniejszy mechanizm kształtowania swojego prywatnego życia, pozostaje niewiele miejsca na krytykę społeczną” (Salecl, 2013: 23).

W słynnym eseju Althusser dowodzi, że indywidualizacja jest wytworem ideologicznym, który najlepiej reprodukuje system. Redukowanie problemów społecznych do kwestii działań pojedynczej osoby, jest doskonałym sposobem blokowania wszelkiej krytyki. Władza zaś wydaje się pozbawioną represyjnego charaktery praktyką wspomagania rozwoju.

To tylko ja... ja sam... Ja...

„Ja” ja jest przedsiębiorstwem – inwestujesz i rozwijasz, albo giniesz.

„Ja” jest początkiem i końcem – jedyną rzeczą z jaką się stykasz i w której istniejesz.

sobota, 3 sierpnia 2019

Rebecca Solnit, Nadzieja w mroku. Nieznane opowieści, niebywałe możliwości



Od dłuższego czasu próbuję wrócić do aktywizmu. Od dłuższego czasu zmagam się z gęstą, mroczną rozpaczą. Są dni, gdy wydaje mi się, że losy świata są przesądzone. Idioci u władzy zatrują społeczeństwo nienawiścią i rozpalą faszystowską przemoc, aby dalej prowadzić swoje interesy. Korporacje i – znowu – politycy skutecznie zablokują wszelkie próby powstrzymania katastrofy klimatycznej. I tak dalej, i tak dalej – rozum i empatia zbankrutowały, została brutalna rzeczywistość rządzona przez wyznawców śmierci.

Za każdym razem, gdy zastanawiam się, co mogę jeszcze uczynić, dopada mnie głębokie przygnębienie – moja działanie i tak nie ma sensu, nie powstrzymam już maszyny zniszczenia. Spokojnie otwieram piwo. Oglądam obłąkany spektakl w oczekiwaniu na apokalipsę.