czwartek, 18 lipca 2019

Kate Brown, Czarnobyl. Instrukcja przetrwania





Swietłana Aleksijewicz stwierdziła, że Czarnobyl stanowi wydarzenie, jedno z tych, co odmienia nasze sposoby myślenia. Wydarzenie, po którym nic już nie jest takie samo. W jej opowieści była to przede wszystkim katastrofa czasu i przestrzeni. Niemniej, nie ograniczała się ona jedynie do zmian na poziomie intelektualnym – transformacja obejmowała samo życie – ludzie i nie ludzkie. Radioaktywne promieniowanie mutowała uczucia jak również przedefiniowało bycie człowiekiem czy trupem (Aleksijewicz, 2012).

Aleksijewicz nie dąży do obiektywnego poznania katastrofy. Nie tworzy bezosobowego opisu tego, co naprawdę się wydarzyło. Jest kolekcjonerką opowieści, głosów, wspomnień. Interesuje ją to, co ludziom wydaje się, że przeżyli. Czytelniczki i czytelnicy jej reportaży otrzymują mozaikę perspektyw. Mistrzowsko splata wielość głosów oddając zróżnicowanie przeżywania świata i jego rozumienia. W humanistyczną wrażliwością otwiera się na różnicę – nie oceniając, nie wydając wyroków, lecz wsłuchując się w światy innych. Jej książki to kolaże pełne emocji – wstrząsające, wnikające do samego rdzenia i zostawiające z dziwnym niepokojem.


Kate Brown przyjmuje inną strategię pisania o Czarnobylu. Pragnie dowiedzieć się co się naprawdę zdarzyło, dystansując się już na początku od magii samych opowieści. Słowa muszą zostać odniesione do materii, znaleźć potwierdzenie w faktach. Nie oznacza to jednak, że jej pisanie przeradza się w produkcję beznamiętnego, suchego raportu, z konieczności – jak uczy czerstwy pozytywizm – nudnego i naszpikowanego danymi do niestrawności. Nie oznacza to też odwrócenia się od konkretu, od żywych ludzi i światów ich przeżyć. Takie odwrócenie się, oparcie badań na eleganckich i chłodnych liczbach przyczyniło się do niezrozumienia konsekwencji katastrofy w Czarnobylu. „Ja też chciałam uwierzyć w te wykresy, dać się im pochłonąć, sprawić, by chore dzieci z terenów skażonych znikły z moich myśli” (Brown, 2019: 335).

Brown nie powtarza kojącego potocznego mniemania, że katastrofa w Czarnobylu była powiązana z „tamtym światem”, komunistyczną rzeczywistością. Nie obarcza odpowiedzialnością jedynie Partii, tak samo jak nie tylko oni maskowali realne skutki „wydarzenia”. Czarnobyl był i jest sprawą globalną. Nie tylko dlatego, że zanieczyścił cały glob, ale również dlatego, że dotyczył energii atomowej jako takiej.

Brown ukazuje licznych aktorów, którym zależało na stworzeniu narracji o nieszkodliwości katastrofy oraz minimalizowaniu liczny ofiar. Najwięksi gracze nie pochodzili jedynie z krajów komunistycznych. Splot polityki, ekonomi, wojska i nauki stworzył potwora, który produkował raporty na zamówienie. Potwora, który starał się ograniczać niezależne badania i prześladował wyłamującym się badaczy – po obu stronach muru. Uruchomiono „strategie naukowego uciszania” właściwe dla wielu „kontrowersyjnych” problemów jak przy tytoniu czy trujących chemikaliach: „utajnianie danych, ograniczanie pytań, blokowanie pogłębionych kwerend, odcinanie funduszy na badania, sponsorowanie konkurencyjnych projektów, składanie niebezpieczeństw na karb ‘naturalnych’ zagrożeń, tworzenie procedur badawczych tak, by tylko zjawiska na skalę katastrofalną kwalifikowały się jako ewentualne wyniki, ukrywanie niepewności i danych wziętych z sufitu za ekstrapolacjami i oszacowaniami wyników liczbowych, zakulisowe oczernianie naukowców, którzy nie chcieli dostosować się do obowiązującej linii, grożenie im, podważanie znanych faktów, by naukowcy musieli prowadzić kosztowne, powielające się badania dla dowiedzenia rzeczy oczywistych” (Brown, 2019: 327).

Brown zrywa również z mitem, że Czarnobyl był największą katastrofą nuklearna. „Stał się raczej czerwoną flagą, alarmującą o innych katastrofach, ukrytych przez procedury w poszczególnych krajach” (Brown, 2019: 12). Stał się symbolem ujawniającym szkodliwe działania innych aktorów – w tym Stanów Zjednoczonych – i jako taki mógł stać się momentem przełomowym w myśleniu o pokojowym i wojennym atomie.

Nie do końca się takim stał. Wciąż działamy, stwierdza autorka, jakby nic się nie stało. Wciąż nie jesteśmy przygotowani na przetrwanie. Losy „ofiar” Czarnobyla nie napawają optymizmem. Nadejście kapitalizmu nie uzdrowiło społecznych strategii. Uległy one indywidualizacji. Niczym w klasycznym postapo – radzie sobie sami. Może przetrwacie. Rachunek zysków i strat ponownie został postawiony ponad ludzkim życiem. A może, po prostu, ludzkie życie nie ma takiej wartości, jak niektórzy by sądzili.

Skutkiem Czarnobyla nie było jedynie zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Czarnobyl zatruł również tkankę społeczną. Polityka i podporządkowana jej nauka okazały się równie szkodliwe. Książka Brown chociaż w wymiarze społecznym może się okazać strategią odnawiania tego, co społeczne. Badając globalne sploty i aktorów zaangażowanych w sprawę Czarnobyla ukazuje szersze mechanizmy, które w trosce o przetrwanie winny ulec zmianie. Bo Czarnobyl, nie był mało szkodliwą eksplozją, bo Czarnobyl trwa dalej.

Brown w mistrzowski sposób tworzy pracę będącą z jednej strony opracowaniem historycznym, z drugim reportażem, porządną dziennikarską robotą. Tym samym lokuje się w bliskich mi praktykach uprawiana humanistyki. „Czarnobyl. Instrukcja przetrwania” jest równie przejmujący co praca Aleksijewicz. Pomimo, że nie jest aż tak nacechowany emocjonalnie, to opowieść ta nie daje spokoju. Czyta się to jak kryminał. Bo to w pewnym sensie jest kryminał. Sprawcy są wciąż na wolności.

Kate Brown, Czarnobyl. Instrukcja przetrwania, Wydawnictwo Czarne, 2019.


Aleksijewicz S. (2012). Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości, Wydawnictwo Czarne.

3 komentarze:

  1. Czytałam tą książkę i mimo tego, że doceniam to jak dużo pracy musiała włożyć w nią autorka, to mimo wszystko mam do tej książki trochę zastrzeżeń. Chociażby to że podawane przez nią liczby nic ie mówią osobom, które nie są w temacie np. fizyki jądrowej. Mam wrażenie, że nie na wszystkim o czym pisała po prostu się zna. I nie ma w tym nic złego, tyko wolałabym, zeby skupiła się na tym co jest w sanie zrozumieć ona sama i przeciętny człowiek, który sięga po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do "liczb", to fakt, ale ona je umieszcza w kontekście - np. w ciągu minuty roczna dawka uznana za bezpieczną. Co do danych z fizyki, to nie jestem kompetentny, ale nie odniosłem wrażenia, że się nie zna. Raczej ukazuje problemy ze "znawstwem".

      Usuń