Swietłana
Aleksijewicz stwierdziła, że Czarnobyl stanowi wydarzenie, jedno z tych, co
odmienia nasze sposoby myślenia. Wydarzenie, po którym nic już nie jest takie
samo. W jej opowieści była to przede wszystkim katastrofa czasu i przestrzeni. Niemniej,
nie ograniczała się ona jedynie do zmian na poziomie intelektualnym – transformacja
obejmowała samo życie – ludzie i nie ludzkie. Radioaktywne promieniowanie
mutowała uczucia jak również przedefiniowało bycie człowiekiem czy trupem
(Aleksijewicz, 2012).
Aleksijewicz
nie dąży do obiektywnego poznania katastrofy. Nie tworzy bezosobowego opisu
tego, co naprawdę się wydarzyło. Jest kolekcjonerką opowieści, głosów,
wspomnień. Interesuje ją to, co ludziom wydaje się, że przeżyli. Czytelniczki i
czytelnicy jej reportaży otrzymują mozaikę perspektyw. Mistrzowsko splata
wielość głosów oddając zróżnicowanie przeżywania świata i jego rozumienia. W humanistyczną
wrażliwością otwiera się na różnicę – nie oceniając, nie wydając wyroków, lecz
wsłuchując się w światy innych. Jej książki to kolaże pełne emocji – wstrząsające,
wnikające do samego rdzenia i zostawiające z dziwnym niepokojem.
Kate
Brown przyjmuje inną strategię pisania o Czarnobylu. Pragnie dowiedzieć się co
się naprawdę zdarzyło, dystansując się już na początku od magii samych
opowieści. Słowa muszą zostać odniesione do materii, znaleźć potwierdzenie w
faktach. Nie oznacza to jednak, że jej pisanie przeradza się w produkcję
beznamiętnego, suchego raportu, z konieczności – jak uczy czerstwy pozytywizm –
nudnego i naszpikowanego danymi do niestrawności. Nie oznacza to też odwrócenia
się od konkretu, od żywych ludzi i światów ich przeżyć. Takie odwrócenie się, oparcie
badań na eleganckich i chłodnych liczbach przyczyniło się do niezrozumienia
konsekwencji katastrofy w Czarnobylu. „Ja też chciałam uwierzyć w te wykresy,
dać się im pochłonąć, sprawić, by chore dzieci z terenów skażonych znikły z
moich myśli” (Brown, 2019: 335).
Brown
nie powtarza kojącego potocznego mniemania, że katastrofa w Czarnobylu była
powiązana z „tamtym światem”, komunistyczną rzeczywistością. Nie obarcza
odpowiedzialnością jedynie Partii, tak samo jak nie tylko oni maskowali realne
skutki „wydarzenia”. Czarnobyl był i jest sprawą globalną. Nie tylko dlatego,
że zanieczyścił cały glob, ale również dlatego, że dotyczył energii atomowej
jako takiej.
Brown
ukazuje licznych aktorów, którym zależało na stworzeniu narracji o
nieszkodliwości katastrofy oraz minimalizowaniu liczny ofiar. Najwięksi gracze
nie pochodzili jedynie z krajów komunistycznych. Splot polityki, ekonomi,
wojska i nauki stworzył potwora, który produkował raporty na zamówienie. Potwora,
który starał się ograniczać niezależne badania i prześladował wyłamującym się
badaczy – po obu stronach muru. Uruchomiono „strategie naukowego uciszania”
właściwe dla wielu „kontrowersyjnych” problemów jak przy tytoniu czy trujących
chemikaliach: „utajnianie danych, ograniczanie pytań, blokowanie pogłębionych
kwerend, odcinanie funduszy na badania, sponsorowanie konkurencyjnych
projektów, składanie niebezpieczeństw na karb ‘naturalnych’ zagrożeń, tworzenie
procedur badawczych tak, by tylko zjawiska na skalę katastrofalną kwalifikowały
się jako ewentualne wyniki, ukrywanie niepewności i danych wziętych z sufitu za
ekstrapolacjami i oszacowaniami wyników liczbowych, zakulisowe oczernianie
naukowców, którzy nie chcieli dostosować się do obowiązującej linii, grożenie
im, podważanie znanych faktów, by naukowcy musieli prowadzić kosztowne,
powielające się badania dla dowiedzenia rzeczy oczywistych” (Brown, 2019: 327).
Brown
zrywa również z mitem, że Czarnobyl był największą katastrofą nuklearna. „Stał
się raczej czerwoną flagą, alarmującą o innych katastrofach, ukrytych przez
procedury w poszczególnych krajach” (Brown, 2019: 12). Stał się symbolem
ujawniającym szkodliwe działania innych aktorów – w tym Stanów Zjednoczonych –
i jako taki mógł stać się momentem przełomowym w myśleniu o pokojowym i
wojennym atomie.
Nie
do końca się takim stał. Wciąż działamy, stwierdza autorka, jakby nic się nie
stało. Wciąż nie jesteśmy przygotowani na przetrwanie. Losy „ofiar” Czarnobyla
nie napawają optymizmem. Nadejście kapitalizmu nie uzdrowiło społecznych
strategii. Uległy one indywidualizacji. Niczym w klasycznym postapo – radzie sobie
sami. Może przetrwacie. Rachunek zysków i strat ponownie został postawiony
ponad ludzkim życiem. A może, po prostu, ludzkie życie nie ma takiej wartości,
jak niektórzy by sądzili.
Skutkiem
Czarnobyla nie było jedynie zanieczyszczenie środowiska naturalnego. Czarnobyl
zatruł również tkankę społeczną. Polityka i podporządkowana jej nauka okazały
się równie szkodliwe. Książka Brown chociaż w wymiarze społecznym może się okazać
strategią odnawiania tego, co społeczne. Badając globalne sploty i aktorów zaangażowanych
w sprawę Czarnobyla ukazuje szersze mechanizmy, które w trosce o przetrwanie
winny ulec zmianie. Bo Czarnobyl, nie był mało szkodliwą eksplozją, bo
Czarnobyl trwa dalej.
Brown
w mistrzowski sposób tworzy pracę będącą z jednej strony opracowaniem
historycznym, z drugim reportażem, porządną dziennikarską robotą. Tym samym
lokuje się w bliskich mi praktykach uprawiana humanistyki. „Czarnobyl. Instrukcja
przetrwania” jest równie przejmujący co praca Aleksijewicz. Pomimo, że nie jest
aż tak nacechowany emocjonalnie, to opowieść ta nie daje spokoju. Czyta się to
jak kryminał. Bo to w pewnym sensie jest kryminał. Sprawcy są wciąż na
wolności.
Kate Brown, Czarnobyl.
Instrukcja przetrwania, Wydawnictwo Czarne, 2019.
Aleksijewicz S. (2012). Czarnobylska modlitwa. Kronika
przyszłości, Wydawnictwo Czarne.
Bardzo ciekawa pozycja
OdpowiedzUsuńCzytałam tą książkę i mimo tego, że doceniam to jak dużo pracy musiała włożyć w nią autorka, to mimo wszystko mam do tej książki trochę zastrzeżeń. Chociażby to że podawane przez nią liczby nic ie mówią osobom, które nie są w temacie np. fizyki jądrowej. Mam wrażenie, że nie na wszystkim o czym pisała po prostu się zna. I nie ma w tym nic złego, tyko wolałabym, zeby skupiła się na tym co jest w sanie zrozumieć ona sama i przeciętny człowiek, który sięga po tą książkę.
OdpowiedzUsuńCo do "liczb", to fakt, ale ona je umieszcza w kontekście - np. w ciągu minuty roczna dawka uznana za bezpieczną. Co do danych z fizyki, to nie jestem kompetentny, ale nie odniosłem wrażenia, że się nie zna. Raczej ukazuje problemy ze "znawstwem".
Usuń