sobota, 31 października 2020

James C. Scott Jak udomowiono człowieka

 

Thomas Hobbes w klasycznym fragmencie opisuje stan przedpaństwowy jako stan wojny wszystkich ze wszystkimi, gdzie wiedzie się egzystencje mroczną i zwierzęcą.

„W takim stanie nie ma miejsca na pracowitość, albowiem niepewny jest owoc pracy; i co za tym idzie, nie ma miejsca na uprawę ziemi ani na żeglowanie, nie ma bowiem żadnego pożytku z dóbr, które mogą być przywiezione morzem; nie ma wygodnego budownictwa; nie ma narzędzi do poruszania i przesuwania rzeczy, co wymaga wiele siły; nie ma wiedzy o powierzchni ziemi ani obliczania czasu, ani sztuki, ani umiejętności, ani sztuki słowa, ani społeczności. A co najgorsze, jest bezustanny strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci. I życie człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie” [Hobbes, 2005: 207] 

 

Ten fragment zdaje się stanowić wyzwanie wiary i jednocześnie opis upaństwowionego rozumu. Narracja taka zamyka nas w państwie stwarzając złudzenie, że nie istnieje alternatywa dla człowieka. O ile nie chce się on stoczyć w mroczną otchłań kruchej egzystencji to musi tkwić w granicach i podlegać rządowi. Państwo w tej legendzie staje się gwarantem postępu, rozumu i bezpieczeństwa. Wielu z nas w taką opowieść uznaje. Wiąże kulturę, cywilizację, a nawet społeczeństwo z państwem. To jest jednak mit stworzony na potrzeby samej tej formy organizacji życia społecznego.

James C. Scott demaskuje ten mit. Prowadząc nas w odległe czasy wyłaniania się pierwszych organizmów państwowych, pokazuje, że świat przedpaństwowy, świat barbarzyńców, nie był mroczny. Nie był światem pozbawionym kultury. To, co społeczne, zyskuje w opowieści Scotta autonomiczność. Państwo nie jest formą, która zostaje nałożona na rozproszone, pochłonięte trudem walki o przetrwanie, zdziczałym istotom. Formy zdecentralizowanej kultury, bardziej płaskich relacji, funkcjonowały przed i obok państwa. Barbarzyńcy nie czekali na oświecenie przez administracje państwa. Ich sposób życia nie był czymś gorszym. Wielu aspektach był znacznie bardziej atrakcyjny, swobodniejszy i bogatszy. Samo zaś osadzanie w ramach państwa miało charakter przymusowy. Nie jawiło się ono jako kraina słońca, ale kraina dręczona przez przymus i choroby. „Wczesne państwo, podobnie jak pogoda, było częściej kolejnym utrudnieniem dla zapewnienia sobie bytu niż dobroczyńcą” [Scott, 2020: 172].

Scott ukazuje pierwsze organizmy państwowe jako kruche twory – „sezonowe” instytucje. Twory, które często opuszczali ludzie, aby powrócić do poprzednich sposobów życia. Ten exodus wskazuje, że życie za murami nie było spełnieniem marzeń. Nie było tym o czym pisze cytowany Hobbes – raczej narażało na egzystencje kruchą, w strachu i mroczną.

 „W rzeczywistości wczesne organizmy państwowe musiały zdobyć i utrzymać dużą część swoich populacji poprzez stosowanie różnych form zniewolenia, a ich niezmienną bolączką była konieczność życia w dużym zatłoczeniu. Pierwsze państwa były bardzo kruche i miały skłonność do upadania, jednak następujące po upadku wieki ciemne często oznaczały odczuwalną poprawę dobrobytu ich mieszkańców. I na koniec, należy zdawać sobie sprawę, że życie poza granicami państwa – jako barbarzyńca – mogło być często pod względem materialnym łatwiejsze, bardziej swobodne i zdrowsze niż egzystencja w granicach cywilizacji, przynajmniej jeżeli chodzi o ludzi należących do elity” [ Scott, 2020: 12]

Państwo może jawić się jako organizacja założona w interesie elit. Pasożytnicza instytucja na tym, co społeczne. Wyzyskująca podporządkowaną ludność i czyniącą z niej zasób swojej potęgi, niż wytwór powszechnej zgody i rozumu.

Książka Scotta jest godna polecenia nie tylko dlatego, że jest napisana w świetny sposób; że czyta się ją z dużą przyjemnością. Jak udomowiono człowieka jest przede wszystkim prowokująca. Podważająca nasze upaństwowione sposoby myślenia i postrzegania. Nie tylko w odniesieniu do przeszłości, ale też naszego tu i teraz w ramach państwowych granic i schematów. Jak udomowiono człowieka kwestionuje mit państwa, który wpajany jest nam jako coś oczywistego – możliwe, że państwo nie jest jedyną możliwą formą organizacji i w cale nie najlepszą. Możliwe, że życie rozkwita poza nim i wbrew niemu. Słońce świeci poza murami.

 

 

James C. Scott, Jak udomowiono człowieka. U początków pierwszych państw, PWN: Warszawa 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz