środa, 11 listopada 2020

Andrzej Turowski: Manifest. Sztuka, która wznieca niepokój

 

Książka-manifest została napisana w czasie społecznego wzburzenia, kolejnego zrywu prodemokratycznego. I to napięcie, które rozlało się po ulicach większości krajów, wydaje się przenikać narracje autora. A może jedynie przejawia się w mojej lekturze. Lekturze podejmowanej kilku latach od czasu publikacji. Przez ten czas zmieniło się wiele. Partia podjęła próby podporządkowania sobie wszystkich elementów życia społecznego. Sztuka ma stanowić element podporządkowujący pod wizję świata prezentowaną przez władzę. Na ulicach pojawiły się ruchy faszyzujące. Czas, który upłynął od chwili publikacji, nie czyni jednak manifestu czymś przeszłym. Wręcz przeciwnie – staje się on istotnym w danym momencie historycznym nawoływaniem o sztukę zaangażowaną, prodemokratyczną. W momencie zachwiania się demokracji w tej niedoskonałej formie, w momencie prób wprowadzania autorytarnych rządów, tekst Turowskiego czyta się niczym bojowe wezwanie. Wezwanie świadome mroku, ale też pełne nadziei.

 

Turowski stawia pytanie o miejsce artysty i rolę sztuki w demokratycznym społeczeństwie. Zastanawia się jak można zdefiniować zaangażowanie zarówno twórców jak i wytworów w ramach obecnej struktury. Takie samookreślanie, zajmowanie miejsca, jest nieustającą pracą.

 

„Miejsce artysty we współczesnej demokracji, mimo że zostało wielokrotnie przez samych twórców określone, wymaga ustawicznego przeformułowywania. Jest to problem jednocześnie artystyczny i polityczny” [Turowski, 2012: ].

 

Zaangażowanie sztuki autor dostrzega po stronie oporu, buntu, przeciwstawianiu się władzy, temu, co zastane. Opór nie jest jednak czymś prostym, oczywistym. Zwłaszcza, gdy ma przejawiać się w obszarze artystycznym, nie zaś być redukowanym do czysto politycznego aktywizmu. Turowski analizuje różne formy czynienia sztuki istotną społecznie oraz jej uwikłania w struktury władzy – zarówno w kontekście przemian ekonomicznych, jak i politycznych – ostatecznie postulując wyłonienie sztuki szczególnej.

 

Sztuka szczególna ma anarchistycznego ducha. Nie pozwala zastygnąć, rozsadza jedność, wybudza i sieje niepokój. Niepokój, który jest istotny dla przetrwanie demokracji jako żywego tworu, powstrzymując jego kryzys, nie pozwalając osunąć się we własną karykaturę czy w niedemokratyczne formy organizacji społecznej.

 

„Sztuka szczególna jest krążeniem, oddalaniem się i pojawianiem. Jest sposobem przywoływanie i przerywania oraz wkraczania i zniszczenia. […] W miejsce identyfikacji proponuje kryzys, w miejsce bezpiecznego spokoju, alarmujący zwrot i opór. To są granice jej anarchizującej interwencji w ‘świat symbolicznego’, który wzburza. Nie dopuszcza, aby wyobraźnia polityczna realizowana w sztuce i rzeczywistość polityczna demokracji mówiły jednym głosem, jest zawsze rozdźwiękiem, rozziewem, pęknięciem pozytywności. Sztuka szczególna jest anarchicznym, a przez to politycznym wtrętem demokracji” [Turowski, 2012: 44-45]

 

Manifest Turowskiego jest dla mnie ważny z kilku powodów. Poszukuję od dawna formy zaangażowania, które nie zredukuje się do wąsko rozumianego aktywizmu. Takie sposobu bycia, które nie podporządkowywałoby pod to co jest, ale zaburzało funkcjonowanie pseudo-harmonii. Od czasu, gdy zainteresowałem się autoetnografią, pytania o możliwość postępowej zmiany przez artystyczno-naukowe produkcje stają się palące. Turowski też pozwala mi domyśleć sens apolitycznej krytyczności, formy takiego społecznego działania, które nie redukuje się do partyjnej stronniczości.

 

Manifest Turowskiego jest buntowniczy. Sam w sobie wytwarza efekty rozbudzając pragnienie rebelii, zaangażowania. Jest to tekst, który wznieca niepokój.

 

Andrzej Turowski, Sztuka, która wznieca niepokój. Manifest artystyczno-polityczny sztuki szczególnej, Warszawa 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz