Ile można czytać o „Solidarności”, zapytałem sam siebie, gdy kupiłem książkę. Trochę z obowiązku, bo wciąż mam nadzieje, że uda się współnapisać coś więcej o „pedagogice solidarności”. Trochę, bo temat relacji między ruchem społecznym, robotnikami a intelektualistami wciąż mnie interesuje. Trochę, bo jednak „Solidarność” to było coś – nawet, gdy nie wiadomo do końca czym to „coś” było. Tylko że wszystkim tym lekko znudzony jestem. Dlatego Pęknięta trafiła na półkę, gdzie zalegają książki na czas wolny.
Długo
tam nie posiedziała. Wszystko dzięki awarii samochodu. Potrzebowałem czegoś do
czytania w autobusie. I tak zostałem pochłonięty. Siermiński mnie zachwycił. Po
pierwsze, style snucia narracji; po drugie, ideami które prezentuje. Wydawało
mi się, że Pęknięta to będzie co najwyżej przypis. Okazało się, że jest w niej
wiele świeżości.
Rozpoczyna
się od Lenina i sporu o świadomość klasową – między tymi, którzy przyznawali robotnikom
samodzielność, a tymi, którzy podkreślali konieczność „wnoszenia” przez elity
tej „prawdziwej”, „rewolucyjnej” świadomości. Ten stary spór wciąż trwa – i w
pewnym sensie stanowi punkt wyjścia.
„Teorie
‘egzogenne’ kładą nacisk przede wszystkim na czynniki zewnętrzne wobec klasy
robotniczej. Wszystkie warianty tych teorii łączy założenie, że robotnicy –
samodzielnie, a zatem bez pomocy z zewnątrz, udzielonej na przykład przez
radykalną inteligencję czy partię polityczną – nie są zdolni do rozwinięcia ‘świadomości
rewolucyjnej’. Teorie ‘endogenne’ – przeciwnie – wyrastają z przekonania, że
klasa robotnicza może osiągnąć tego rodzaju świadomość bez żadnego sprawstwa
pochodzącego z zewnątrz, wyłącznie na skutek własnych doświadczeń, wynikłych z
jej miejsca w systemie społecznym” (Siermiński, 2020: 11-12).
Sam
Siermiński piszę raczej z perspektywy „endogennej”. Inteligencję postrzega zaś
za zainfekowaną „egzogennym” podejściem. Ukazując momenty konstytuujące
świadomość inteligencji ukazuje rozłam miedzy klasami i przejście w stronę
„uniwersalności”, w stronę narodową. Kluczowym doświadczeniem jest Marzec ’68,
który dla inteligencji stanowi dowód zdrady robotników. Ulegli wizji
prezentowanej przed ówczesne władze – gdzie antysemityzm propagowany przez
Partię uznali za cechę ludzi pracy. Siermiński pokazuje, że to doświadczenie nie
miało oparcia w faktach – protest nie miał charakteru jedynie studenckiego,
pracownicy podejmowali akcje solidarnościowe ze studentami. Również z pogromie
na dziedzińcu UW w większości udział brał „aktyw partyjny” a nie „aktyw
robotniczy”. Fakty nie zmieniają jednak faktu, że intelektualiści odebrali wydarzenia
jak odebrali, nadali im taki a nie inny sens – tym samym wkraczając na drogę „narodową”
porzucając „sprawę robotniczą”.
Siermiński
w interesujący sposób ukazuje wyobraźnię inteligencji, jej mity, które
determinowały relacje z robotnikami, jak i stosunek do zmian społecznych, w tym
do socjalizmu. Mity te zakorzenione w doświadczeniach, wciąż kształtują
wyobraźnię inteligencji. Której „tradycyjny” etos wpływa na możliwe sojusze
oraz podtrzymuje przesądy czy stereotypy – w tym klasowe, w tym o
„Solidarności”. W latach 80-tych inteligencja nie była już sojusznikiem
robotników – „Kuroń, Michnik i inni ludzie z ich politycznego kręgu byli już typowymi
intelektualistami ‘tradycyjnymi’ – przekonanymi, że ich działalność nie może
wiązać się z dążeniami żadnej konkretnej klasy społecznej, a także że musi
służyć ‘interesom całego narodu’. Tym samym nie mogli wyznawać wartości
zrewoltowanej klasy robotniczej ani podzielać jej samorządowych celów” (Siermiński,
2020: 349)
„Solidarność”
jest przykładem samodzielności ludzi pracy – ich zdolności do rozpoznawania
własnych interesów oraz organizowania się. Ukazała piękno solidarności i siłę
robotników. To jest dziedzictwo, które należy pielęgnować. To, co przychodziło
zewnątrz – jako „wyjaśnianie”, „edukowanie, „pouczanie”, korumpowało moc ludzi
pracy i jej emancypacyjnego ducha.
Michał Siermiński, Pęknięta „Solidarność”. Inteligencja
opozycyjna a robotnicy 1964-1981, Warszawa 2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz