sobota, 1 stycznia 2022

Christiana Figueres, Tom Rivett-Carnac, Przyszłość zależy od nas


 


Depresja związana ze zmianami klimatycznymi, a już na pewno znaczne pogorszenie nastroju, nawiedza mnie od czasu nieudanej apokalipsy. O ile kiedyś można było poradzić sobie ze śmiercią odnajdując ja w nieśmiertelności gatunkowej, w kolejnych pokoleniach w których trwa nasze dzieło. To przestało działać, gdy cały gatunek może wymrzeć w niedługim czasie. Teraz wychylenia w przyszłość są jak spotkanie z najgorszymi monstrami. Rozpacz wydaje się racjonalnym wyjściem. Dość przyjemną strategią godzenia się z wymieraniem gatunku. Tylko, ale… jednocześnie, z przyczyn politycznych, namawia się mnie do nie popadania w mroczne nastroje. Rozpacz jest wrogiem wszelkiej możliwej próby powstrzymania końca ludzkości. Trzeba żywić nadzieję. Tylko czym? Smogiem?

 

Po Przyszłość zależy od nas. Przewodnik po kryzysie klimatycznym dla niepoprawnych optymistów sięgnąłem ze względu na „optymizm” zawarty w tytule. Traktując lekturę trochę jako terapię. Trochę, aby utwierdzić się w pesymizmie. Część mnie miała nadzieje na uleczenie, podczas gdy inna pragnęła umocnienia się w kojącej rozpaczy. Obie części równie zostały zaspokojone, co nie.

 

Nie chcę polemizować z perspektywą ujmowania kryzysu klimatycznego, ani z propozycjami działań. Styl notek polecających nie mieści w sobie przyciężkawych rozważań. I nie skończyłoby się na notatce, ale czymś dłuższym. Nie blogowym w każdym razie. Tym, co mnie ujęło w całej książce jest zestawienie dwóch opowieści od odmiennych wizjach świata, który tworzymy i który możemy stworzyć.

 

Opowieści te ukazują, że w kryzysie klimatycznym nie chodzi jedynie o przetrwanie lub nie, ale o przemianę. Kryzys, jak to z kryzysami bywa, stanowić może okazję do transformacji nas samych i naszych społeczeństw. Zarysowywana przez autorów konieczna utopia reanimowała moje anarchistyczne pragnienia, odpowiadała wizjom, które gdzieś tam, w mglistej postaci majaczą. Ta zmiana oczywiście, jak wiadomo, jest trudna do wyobrażania sobie, bo oznaczałaby koniec kapitalizmu.

 

Kryzys klimatyczny wyczerpał nie tylko planetę, ale i dominujące opowieści o nas, o jednostkach, społeczeństwach, sensach życia i tego typu rzeczach. Przyszłość upomina się o konieczność nowej opowieści. I stara się nam pomóc w jej wymyślaniu. Opowieść, nowa opowieść, zanurzona musi być w odmiennej etyce – otwartej na byty nieludzkie, ujmujące to, co ludzkie w powiązaniu z innymi. Bardziej otwarta i porzucająca logikę granic, którą umacnia stara opowieść, widząc w murach możliwość ocalenia w kończącym się świecie. Nowa opowieść to też przepracowanie naszych pragnień – obecnie społecznie konstruowanych tak by poszukiwać radości w konsumpcji i pracy, w nieustannym pochłaniania i przerabianiu świata. oczywiście jest to radość mająca swoje korzenie w smutku kapitalistycznego życia. Smutku, który przytłacza i dusi jak powietrze w miastach.

 

Mój dyslektyczny mózg zmienił tytuł i zamiast „zależeć” czytałem „należeć” – w pewnym sensie to, czy przyszłość będzie należeć do nas, zależy od nas. I jak zawsze, można się nie zgadzać z autorami – wydaje się jednak, że warto ich wysłuchać. Zwłaszcza, gdy dopada nas mroczna rozkosz bezradności. Nie gwarantuję, że lektura nas z niej wyleczy. Przyszłość jako przewodnik ma jedną wadę. Zbyt dużo wagi przywiązuje do działań jednostek. Wiem, że autorzy chcą udowodnić że my możemy coś zmienić, i że to my możemy odzyskać świat i przyszłość. Zapominają chyba o potędze polityków i korporacji – a to są właśnie te podmioty, które skutecznie przyczyniają się do wymierania ludzkości. No, ale wiadomo, przyszłość należy do nas, chociaż to zależy.

 

 

Christiana Figueres, Tom Rivett-Carnac, Przyszłość zależy od nas, Warszawa 2021.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz