To się dobrze czyta. A to ważne. Pod koniec świata zasługujemy na dobre lektury. I to jest temat aktualny. Pandemia postawiła nas przed widmami końca świata czy ludzkości. Niestety, jak to bywa ze końcami, okazała się kolejnym rozczarowaniem. Chyba nie ma pokładać nadziei, że cokolwiek skończy. To samo i to samo – jedynie niekiedy intensywniej. Na horyzoncie mamy wprawdzie kryzys klimatyczny – pozostaje żywić nadzieję, że on nas nie zawiedzie.
Jakubowiak
prowadzi nas przez różne wyobrażenia końca. Doskonale poruszając się między
tworami kultury – ukazują na szerszym tle społecznym. I nie stroniąc od
odniesień do (późnego) kapitalizmu. Jego narracja nie boi się też wątków
politycznych – ukazując jak koniec świata może być wykorzystywany przez mroczne
siły. Dowiedzmy się między innymi dlaczego Polacy żyją w postapo i jak to się
ma do demokracji.
Jakubowiak
pisząc o końcach pisze o naszym codziennym życiu. Przeglądamy się w wytworach,
w naszych wyobrażeniach, gdzie mierzymy się ze swoimi lękami i nadziejami. A w
tych lekach, nadziejach, jasnych i mrocznych pragnieniach, przejawiaj się
refleksja współczesnej humanistyki.
Ostatni
ludzie to gęsta książka. Jednocześnie pozbawiona
akademickości. Spodziewałem się raczej żmudnych analiz produkcji kulturowych. Przyciężkawych
i nudnych, gdzie jedynie na marginesach pojawiają się interesująca
spostrzeżenia. Jakubowiak zamiast analizować, wykorzystuje różne dzieła, składa
je po swojemu, we wciągającą narrację – wielowątkową, raczej otwierającą
namysł, niż kończącą temat ostatnimi wnioskami.
Książka
Jakubowiaka nie jest powierzchowna, chociaż myśl rozwija się szybko,
przeskakuje niespodziewanie, łącząc niekiedy odległe produkcje. Jako miłośnik
końca świata, wielki fan wymierania ludzkości i oczekujący o świcie hord
zombie, otrzymałem rozkoszną, inspirującą lekturę. Nawet przez chwilę nie
oczekiwałem jej końca.
Maciej Jakubowiak, Ostatni ludzie. Wymyślanie
końca świata, Wołowiec 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz