poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Maia Kobabe Gender queer. Autobiografia

 

Lektura Gender queer była dla mnie dziwnym doświadczeniem. Możliwe, że dziwność wynikała właśnie z partycypacji w doświadczeniu, możliwości zanurzenia się w świat, który jest mi nieznany. Sam nie mając problemu z płcią – pewnie dlatego, że jako mężczyzna mieć ich nie mogę – zakładałem jej oczywistość. Nie w wydaniu prymitywnie prawicowym, co liberalnie tolerancyjnym, uznającym możliwość wyboru i autodefiniowania swojej tożsamości.  Pewne migotania nieoczywistości wyboru, problematyczności własnej płci, nie były mi obce. Zachwycałem się koncepcją monstrualności, trochę teorią queer – to wszystko jednak przejawiało się jako teoria, jako idea, jako pewna fajna koncepcja, do wykorzystywania w pracach teoretycznych. Tymczasem Gender queer wprowadza mnie w doświadczenie, w przeżycie – codzienność.

 

Gender queer to przede wszystkim emocje. Emocje zapisane przez onu, poszukującu własnego określenia, zmagającemu się z płcią – z niemożliwością dopasowania do wzorów, wpasowania się w podział kobiece/męskie. Tego podziału, który został na poziomie teoretycznym rozbrojony, ale na poziomie życia codziennego wciąż nie. A obecnie nawet jest podtrzymywany w najbardziej prymitywnej, toksycznej wersji. Podczas lektury Gender queer mamy możliwość doświadczania zagubienia, eksperymentowania, poszukiwania. A proste rysunki, oszczędna kreska, ułatwia współodczuwanie. Gender queer budził też moje emocje.

 

Obawiałem się, że komiks okaże się prostym, banalnym wprowadzeniem w problematykę qender i queer. Nawet, gdy dostrzegłem napis „autobiografia” na okładce, moje obawy nie zniknęły. Lektura jednak okazała się zaskakująca. Nic z nudy. Nic z banalności. Bo nawet jeżeli „to wszystko wiedziałem”, to teraz przeżywałem. Słowa i obrazy przenikały moje ciało – eksplodowały wewnątrz, rozbudzając współodczuwanie.

 

Jednym z indywidualnych i społecznych zysków z czytania książek (w tym komiksów) jest poszerzanie nasze wrażliwości. Dzięki lekturze możemy doświadczyć Innego, a dzięki temu stać się bardziej na niego otwartym. Myślę, że Gender queer ten zysk przynosi i to z napiwkiem. A w czasach, gdy władza  w poszukiwaniu wroga, by umacniać swoje panowanie, odnalazła go we wszystkich nieprawdziwych mężczyznach i kobietach, tych, co nie lokują się w jeden słusznej opowieści do dwóch płciach, lektura Gender queer może pomóc zrozumieć, że to nie ci inni są wrogami. Może po prostu pomóc w wysiłkach ich zrozumienia. Wczucia się w niedostępną może dla nas sytuację. Bo Maia jest szczeru.

 

Mam też nadzieję, że Gender queer pozwala zwalczać demony wdrukowane w głowy i tkankę społeczną. To głos, który nie przemawia często i nie tak głośno, jak inne opowieści o onych. Warto czasem posłuchać, nim się zacznie mówić.

 

Maia Kobabe Gender queer. Autobiografia, Poznań 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz