piątek, 26 sierpnia 2022

Frans de Waal, Wiek Empatii. Jak natura uczy nas życzliwości


 

Zacznę od wyznania, że uwielbiam de Waala. Lektura jego książek to jak rozmowa z bliskim znajomym, z którym podziela się podstawowy zestaw wartości, podobną wrażliwość. Ze spotkań z nim wychodzę uzbrojony lepiej do walki z antropocentryzmem oraz dostaję materiały do myślenia o wspólnocie.

 

Podczas spotkania nieustannie unosi się nad nami duch Piotra Kropotkina. Słynna „Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju” była dla mnie lekturą formacyjną. W pewnym stopniu ukształtowała moje myślenie o ewolucji i moralności. De Waal kontynuuję tę edukacyjną pracę – pokazując jednocześnie, że to stare dzieło aż tak bardzo się nie zestarzało. Za równo w pozytywnym sensie – czyli wskazania Kropotkina na pomoc wzajemną w świecie zwierząt ludzkich i nie-ludzkich znajduje poparcie w kolejnych badaniach. Niestety też w sensie negatywnym – Kropotkin napisał swoją książkę, aby zwalczyć interpretacje znaną jako społeczny darwinizm. To polityczne wykorzystywanie, pseudonaukowe odwołania do ewolucji, wciąż są wykorzystywane, by rozkładać społeczeństwo.

 

Pisze o Kropotkinie, bo de Waal nie tylko go przywołuje. Można powiedzieć, że „Wiek empatii” jest współczesną wersją „Pomocy wzajemnej”. Motywacja i narracja naukowa przeplata się ze społecznie-polityczną. Obie rodzą się z niezgody na kapitalistyczną narrację o walce, bezwzględnej konkurencji. Obaj badacze wydają się wrażliwi na krzywdę – to doświadczenia sprawiają, że piszą. I piszą w celu poprawy świata.

 

„Wiek empatii” zaczyna się od kryzysu z 2008 roku. Od stwierdzenia, że czas chciwości minął. Podziela nadzieje, że 2008 rok jest końcem neoliberalizmu. W jego miejsce musi pojawić się nowa narracja. Robi się wyłom, kiedy hegemoniczne idee bankrutują wraz z bankami, można opowiedzieć nasze wspólne życie na nowo.

 

Kapitalizm lubi uzasadniać się tym, że odpowiada naturze człowieka. Zresztą nie tylko on. Neoliberalizm jako wersja kapitalizmu bez ludzkiej twarzy (czyli silnych ruchów społecznych i związków zawodowych chroniących to, co wspólne) też wykorzystywał odwołania do naturalnego porządku. De Waal pokazuje, jak kiedyś Kropotkin, że nie mają oni pojęcia do ewolucji. Odwołanie do biologii, do natury, jest w tych narracjach ideologiczne. Rzetelne badania naukowe nie pozwalaj podtrzymać darwinizmu społecznego. Mało tego – tłumaczą dlaczego neoliberalne społeczeństwa są kruche, a zasady propagowane przez hardcorowych kapłanów kapitalizmu prowadzą nas raczej ku apokalipsie niż rozwojowi i w miarę szczęśliwemu życiu.

 

„(…) jesteśmy zwierzętami stadnymi, nakierowanymi na współpracę, wyczulonymi na niesprawiedliwość, czasem podżegnującymi do wojny, zwykle jednak miłującymi pokój”

(de Waal, 2019: 14).

 

„Nie wierzcie więc tym, którzy mówią, że musimy walczyć o przetrwanie, bo taka jest natura. Wiele zwierząt przeżywa nie poprzez eliminowanie innych i przywłaszczanie sobie wszystkich zasobów, lecz poprzez współpracę i dzielenie się”

(de Waal, 2019: 17).

 

Dawno, dawno temu, w starożytnej Grecji, byli sobie cynicy, którzy opowiadali się za uczeniem się od zwierząt. Widzieli wzór etyczny w zezwierzęceniu. Dla wielu „uduchowionych” było to straszne poniżenie i koniec kultury. Cynicy jak wiadomo śmiali się z ich kultury, dostrzegając w niej maskę, sztuczną zasłonę pozwalającą być okrutnym, podłym. To, co kiedyś głosili cynicy, jest dziś jak najbardziej aktualne.

 

Wciąż niestety patrzymy na zwierzęta jako na dzikie bestie, kierowane podstawowymi pragnieniami. Naszą wyższość lokujemy w tym, co sztuczne, poza naturalne. Czy też w inny sposób dbamy o godność ludzką budowana na podziale człowiek/zwierzę. To oczywiście wygodna narracja – bo pozwala nam myśleć o sobie lepiej. I nie mierzyć się z cierpieniem, które wytwarzamy, aby konsumować kurczaki czy inne biedne stworzenia.

 

De Waal jest jednym z tych, co rozbrajają tego typu myślenie. Wskazuje na badania, które kwestionują ostry podział na ludzi i zwierzęta. Również pod względem moralności. Podobnie jak Kropotkin przytacza przykłady współpracy, udowadnia, że zwierzęta posiadają emocje, kierują się sprawiedliwością. I że wiele naszych prospołecznych zachowani jest po prostu naturalne. Wypływają z naszego ciała. Działamy wspólnie często poniżej poziomu intelektualnej refleksji.

 

„Tak naprawdę jestem, że biologia jest dla nas największym źródłem nadziei. O dreszcze przyprawia mnie myśl, że nasze społeczeństwa miałyby w poszukiwaniu wartości humanitarnych być uzależnione od kaprysów polityki, kultury czy religii”

(de Waal, 2019: 70)

 

Mnie też przyprawia o dreszcze i mdłości. Prawdziwego, nie zbrodniczego humanizmu, należy poszukiwać w tym, co najbardziej zwierzęce. Bo sami jesteśmy zwierzętami. Społecznymi. Nasze ciała, nasza przeszłość, nasze instynkty są moralniejsze od niejednej duchowej opowieści. Wszelka nierepresyjna, prospołeczna, skierowana ku życiu, narracja o wspólnym byciu powinno opierać się na rzeczywistych badaniach nie tylko ludzkich społeczeństw. Biologia może nam pozwolić się odideologizować. I wbrew pozorom, nie sprowadzi nas do bestii pozbawionych sumień poświęcających swoje istnienie na wykańczanie innych. Kultura i religia częściej i skuteczniej osiągają tego typu cele – czyniąc nasze życia krótkimi, pełnymi lęku i przemocy.

 

„Największym problemem współczesności, gdy tak wiele grup ociera się o siebie na tej zatłoczonej planecie, jest przesadna lojalność względem swojego narodu, grupy czy religii. Ludzie są zdolni do głębokiej pogardy dla każdego, kto wygląda albo myśli inaczej od nich, nawet jeśli są to sąsiedzi o niemal identycznym DNA, jak Izraelczycy i Palestyńczycy. Narody uważają, że są lepsze od swoich sąsiadów, a religie – że to po ich stronie jest prawda. Gdy przychodzi do konfliktu, są gotowe pokrzyżować szyki, a nawet wyeliminować siebie nawzajem”.

(de Waal, 2019: 285)

 

Kiedy dawno temu omawiałem na filozofii książkę Kropotkina studenci zadali pytanie – dlaczego mają czytać o mrówkach i ptaszkach. Nie pamiętam, co odpowiedziałem. Znając siebie pewnie potraktowałem to jako dobre wyjście do dyskusji. Ale to było dawno temu. Na to dawne pytanie teraz chciałbym odpowiedzieć. Czytanie o „mrówkach i ptaszkach” to dobry trening, aby uodpornić się na filozoficzne bajki w stylu Hobbesa czy Kartezjusza. Czytanie o ptaszkach, małpkach, kotkach i pieskach pozwala na lepszą pracę filozoficzną. Niekiedy takie teksty same robią pracę o wiele istotniejszą niż wydumane spekulacje. Historie o nie-ludziach mogą nam pozwolić pozbyć się wielu szkodliwych mitów zalegających w zbiorowej wyobraźni niczym osady LSD w ciele namiętnego użytkownika.

 

De Waal warto czytać. To trochę taka odtrutka na konserwatywne opowieści o naturze i tym, co naturalne – to odtrutka też na zombie-hegemoniczne idee neoliberalne.  W obu tych przypadkach „natura” to bajka opowiadana, by gnębić życie, by blokować rozkwit. De Waal z lekkim humorem pomaga nam wyzwolić się z tych mrocznych narracji. Jednocześnie rozbudza nadzieję, że nasza natura, że nasze zwierzęce pochodzenie zwycięży i pozwoli zbudować społeczeństwo, które będzie miało szanse przeżyć.

 

„Wiek empatii” został napisany w 2009 roku. Od tego czasu wiemy, że banki zostały uratowane, a ludzie zbankrutowali. Neoliberalizm dostał sterydowy zastrzyk z mrocznego konserwatyzmu – i publicznych pieniędzy. Ta hegemonia, zombie-hegemonia, przyczynia się do kolejnych kryzysów i karłowacenia tego, co wspólne. w tym kontekście książka de Waala jest dziełem do przeczytania. Zwłaszcza, że to nie są rewolucyjne idee – to są naukowe poglądy. Mam ochotę napisać: nie jest to kwestia heroizmu, a przyzwoitości. Czas empatii który nadchodzi, to czas przyzwoitego życia. Tylko tyle. I aż tyle.

 

„Współczucie służy więc nie tylko temu, abyśmy poświęcali czas i pieniądze na niesienie pomocy innym, ale również, abyśmy dążyli w kierunku rozwiązań politycznych, które respektują godność każdego człowieka. Polityka taka nie działa wyłącznie na korzyść tych, którzy najbardziej jej potrzebują, ale również całego społeczeństwa. Nie można spodziewać się wysokiego poziomu zaufania społecznego w kraju, gdzie występują wielka dysproporcja zarobków, wysokie poczucie zagrożenia i rozczarowana podklasa. Pamiętamy zaś, że to właśnie zaufanie cenimy ponad wszystko. Sprawiedliwe, moralne społeczeństwo uszczęśliwia wszystkich”.

(de Waal, 2019: 313)

 

Wiek empatii może nie nadejść. Zarówno de Waal, jak i Kropotkin, są świadomi, że jesteśmy „dwubiegunowymi małpami”. Pomimo tego, że współpraca jest dla nas naturalna, może ona zanikać, gdy edukuje się tylko naszą egoistyczną stronę. Współpraca powinna się instytucjonalizować. Tak się zresztą dzieje. Kropotkin wspomina o różnego rodzaju stowarzyszeniach jako o instytucjach pomocy wzajemnej. Dostrzegał też, że mroczna małpa ma swoje instytucje. Państwo dla Kropotkina było przykładem instytucji, która przyczynia się do rozpadu wspólnoty, która jest antyrozwojowa i niemoralna. De Waal też jest tego świadomy. Wiek empatii może nie nadejść i skończymy się wraz z wiekiem chciwości napędzanym pseudonaukowymi opowieściami, dusznymi mitami.

 

Empatia może być rozwijana, blokowana, przekierowywana. Te prace nad przepływami empatii są społecznym i politycznym zadaniem.

 

Frans de Waal, Wiek empatii. Jak natura uczy nas życzliwości, Kraków 2019.

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz