Dziennik? Reportaż? Sen? Jawa? Fikcja? Realizm?
Pierwsze strony pozbawiają
mnie pewności. Wprowadzają w stan gdzie jawa miesza się ze snem – i się nie
jest pewnym w którym ze stanów bardziej się znajdujemy. Zdjęcia potęgują ten
oniryczno-realistyczny stan. Intensyfikują oddalenie, dziwność, jednocześnie
koncentrując na fragmencie, że staje się on bardziej realistyczny, bardziej
materialny niż w rozbudzonej rzeczywistości.
A wszystko się zaczyna od
znaku: jego zdjęcia i z nim rozmowy. Znak motelu zamyka opowieść. „Dream Inn”
pojawia po raz pierwszy rozmazany, nie do końca wyraźny. Na ostatniej stornie pojawia
się w pełnej ostrości. Jasne zderzenie z rzeczywistością – „problem ze śnieniem jest taki, że w końcu się budzimy” (Patti,
2020, s. 145). Tymczasem sen wydaje się znacznie przyjemniejszy niż
rzeczywistość z jej koszmarnym dążeniem do społecznej i ekologicznej apokalipsy.
Ostrość konturów kształtów – rani.
Rzeczywistość przenika do sny,
sen przenika do rzeczywistości – zamglone kontury, pokrętna logika.
„Problem ze śnieniem,
rozumowałam, jest taki, że można dać się wciągnąć w zagadkę, która nie jest
żadną zagadką, prowadzi do absurdalnych spostrzeżeń i konstatacji, z których
nie płynie ani jeden wniosek zakorzeniony w rzeczywistości” (Patti, 2020, s.
22).
I dajemy się wciągnąć, w
dziwną podróż, w dziwne dochodzenie, które jednak co chwila zakorzenia się w
rzeczywistości, tak jak ta przenika do snu. Rozpad świata wiąże się z
fragmentarycznością samego śnienia, które zdaje się podsuwać sensowniejszość
znacznie bardziej przekonującą niż to, co zwiemy realnością.
Lubię tego typu pisanie.
Unoszenie się na skraju snu i jawy, smakując poetyckie opisy, unoszony przez
nastrój bardziej niż przez intrygę. Gubiąc się, niepewnie przedzierając przez
obrazy, próbując je połączyć, podczas gdy senny świat przesuwał się za oknami pociągu,
który kołysała się wioząc mnie… nie pamiętam dokładnie gdzie.
Patti Smith, Rok Małpy, Wołowiec
2020.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz