Osoby, które straciły kogoś – kota czy psa, doświadczają pustki, wyrwy w rzeczywistości. Pustka wchodzi do naszego domu. Zajmuje miejsce, które jest brakiem. Wyrwą. Raną. Brakiem, który nas czasami pochłania, zasłania nasza twarz, wypełnia całą przestrzeń.
Pustka jest przerażająca.
Zbyt wielka aby ją przytulić. Jest miejscem, w którym gromadzą się nasze łzy i
opowieści. Pustka nie karmi się nimi, nawet się nimi nie wypełnia. Otula nas
jako dziwny rodzaj obecności. Niepewnie zanurzamy się w tej otchłani – w nie-miejscu
po tym, którego już nie ma. Doświadczając fizycznej niemal nie-obecności.
Pustka jest paradoksalnie czymś. Rodzajem widmowego bycia, ale nie jako obecność
zmarłego czy zmarłej, ale jako faktu ich nieistnienia.